Pojedźmy gdzieś, gdzie jest słonecznie i gdzie można się wykąpać w ciepłym morzu – taki postulat wysunął najmłodszy członek naszego podróżniczego trio przy planowaniu tegorocznego letniego urlopu. Do tego doszło kilka dodatkowych kryteriów ze strony starszyzny – miały tam być również góry, dzika przyroda i brak natłoku turystów na szlakach. Czy to wszystko można pogodzić? Trudne, ale nie niemożliwe. Rzut oka na mapę, kilka odpytań w wyszukiwarce internetowej i już wiedzieliśmy, jaki kierunek obierzemy – Rumunię – jedno z ostatnich miejsc w Europie, gdzie można odnaleźć nieprzetarte szlaki, niesamowitą kulturę i imponujące średniowieczne miasta.
Terytorium Rumunii otoczone jest dzikimi Karpatami – podczas wędrówki bez trudu można natknąć się na potężnego niedźwiedzia brunatnego. Rumuńskie miasta z licznymi atrakcjami kulturalnymi, spośród których wiele jest wpisanych na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, zachęcają do poznania barwnej historii kraju. Wybrzeże Morza Czarnego z kolei zaprasza do leniwego odpoczynku, a spokojna prowincja, na której czas się zatrzymał, to okazja do spotkań i rozmów z ludźmi, poznania ich gościnności i serdeczności. Jeśli to nie są wystarczające argumenty, dodatkowym atutem Rumunii jest także to, że w zaledwie kilkanaście godzin można się do niej dostać z Polski samochodem oraz że nie stracimy tu fortuny. Macie jeszcze jakieś wątpliwości, czy warto jechać do Rumunii? Nie dajcie się zwieść stereotypom i PRL-owskim skojarzeniom! Ten kraj to prawdziwa perełka na skalę Europy i na pewno pozytywnie Was zaskoczy.
W naszym przewodniku po Rumunii przeczytaliśmy znamienne zdanie, że ludzie dzielą się na tych, którzy są w Rumunii zakochani oraz na tych, którzy nigdy tam nie byli. Na własnej skórze przekonaliśmy się, że to prawda i wcale nie dziwi nas już fakt, że są osoby, które wracają tu co roku.
Spędziliśmy w Rumunii blisko 3 tygodnie, przebyliśmy na jej terytorium ok. 4500 km dróg, odwiedziliśmy 7 z 9 regionów historycznych, ale wciąż czujemy niedosyt, bo przez ten czas udało nam się zaledwie w namiastce poznać to, co ten różnorodny kraj ma do zaoferowania. Cóż, to oznacza jedno – musimy zaplanować powrót do Rumunii :).
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji odwiedzić Rumunii, to koniecznie się tam wybierzcie, zanim kraj zaleją rzesze turystów i bezpowrotnie zmieni się jego oblicze. Najcenniejsze, co naszym zdaniem Rumunia ma do zaoferowania, to przyroda i to głównie dla kontaktu z naturą tam pojechaliśmy.
Przedstawiamy Wam nasze rumuńskie TOP 8 atrakcji, które sprawiły, że nasze serca zabiły mocniej ;).
1. GÓRY
Miłośnicy górskich wędrówek będą zachwyceni Rumunią – 30 % powierzchni kraju stanowią Karpaty, które na terenie Rumunii ciągną się przez około 700 km. Wiele spośród szczytów położonych w czterech najwyższych masywach górskich Karpat Południowych (góry Retezat, Paring, Fogaraskie i Bucegi), a także w najwyższych masywach górskich Karpat Wschodnich (góry Kelimeńskie i Rodniańskie) przekracza wysokość 2000 metrów.
 |
Spotkanie z niedźwiedziem w masywie górskim Postavaru |
Rumuńskie Karpaty wyróżnia obecność niewielkich kotłów czy jezior polodowcowych, nagich ścian skalnych, niezwykle ciekawych jaskiń oraz głębokich wąwozów. Każdy amator hikingu bez problemu znajdzie dla siebie trasy, które będą idealnie pasowały do jego technicznych możliwości (nawet przemieszczając się z dziećmi). Piękno krajobrazu można podziwiać nie tylko wędrując po górskich szlakach, ale również decydując się na nocleg w plenerze, z dala od turystycznych zabudowań, bowiem nic nie dorówna widokowi gór o poranku z namiotu rozstawionego na zboczu.
 |
Wypasające się owce na halach w Górach Fogaraskich |
Podczas naszego 3-tygodniowego pobytu w Rumuni udało nam się odwiedzić kilka masywów górskich – Piatra Mare, Bucegi, Fogarasze, Postăvaru oraz Góry Rodniańskie. Każdy masyw miał inny charakter i był na swój sposób niezwykły. Pokonane przez nas kilometry to jednak tylko mały wycinek górskich szlaków, które Rumunia ma do zaoferowania. Przy ograniczonym czasie zdobycie wszystkich szczytów oraz przemierzenie wszystkich tras jest niemożliwe. Które zatem wybrać? Przy planowaniu wędrówek polecamy bezpłatną aplikację Munţii Noştri – zawiera ona mapy turystyczne poświęcone poszczególnym regionom z oznaczonymi górskimi szlakami, opisem stopnia trudności i orientacyjnym czasem przejścia. Na podglądzie GPS można od razu zobaczyć, w którym miejscu się znajdujemy i w razie potrzeby dopasować kierunek marszu ;).
 |
Podbijamy Góry Bucegi |
 |
Sfinks – najbardziej znana formacja skalna w Górach Bucegi |
 |
Na szlaku w Górach Rodniańskich |
2. WULKANY BŁOTNE
Miniaturowe kratery przypominające struktury wulkaniczne, bulgocząca wewnątrz błotnista maź i wyrzuty płynnego błota powtarzające się w nieregularnych odstępach czasu. Wokół spękana ziemia w odcieniach beżu – krajobraz jak z Księżyca! Wulkany błotne (vulcanii noroioși), bo to o nich mowa, to jedno z najdziwniejszych, ale też najbardziej fascynujących miejsc, które udało nam się odwiedzić w Rumunii.
 |
Księżycowy krajobraz wokół wulkanów błotnych |
 |
Krater wulkanu błotnego |
 |
Bul, bul, bul... |
Położone niedaleko wsi Pâclele, w rejonie Muntenia, wulkany błotne są największymi w Europie i od 1924 roku są objęte ochroną jako rezerwat geologiczny. Wypływy błota i gazu zlokalizowane są w trzech obszarach znajdujących się w niewielkiej odległości od siebie – Pâclele Mari (0.22 km²), Pâclele Mici (0,165 km²) i Fierbatori (0,025 km²). Naszym zdaniem najciekawsze, choć nie największe, są Pâclele Mici – położone nieco na uboczu. Trzeba podejść do nich kilkaset metrów pieszo, ale za to, jeśli macie szczęście, będziecie mogli cieszyć się niezwykłymi widokami bez natłoku turystów. A wulkany błotne niewątpliwie stały się miejscem iście turystycznym, o czym świadczą parkingi, kasy z biletami czy sklepik z przekąskami i napojami.
 |
Ślady po erupcji wulkanu błotnego |
W Europie wulkany błotne są dość rzadkim zjawiskiem – występują jedynie w Rumunii, na Ukrainie, w Bułgarii i we Włoszech, na świecie także w Azerbejdżanie, Iranie, Pakistanie, Wenezueli, Indiach, Kolumbii czy Birmie. Ich aktywność nie ma nic wspólnego z działalnością wulkanów lawowych – jest ona związana z erupcją gazu ziemnego, pochodzącego z rozkładu substancji organicznych w głębi ziemi. Podnoszący się gaz napotyka wody podziemne, miesza się z nimi i porywa mieszaninę piasku, iłu lub mułu występującą w podłożu, wypływając ostatecznie z dużą siłą na powierzchnię w formie błotnistej mazi. Uważajcie, bo ponoć wulkany mogą „pluć” swoją zawartością nawet na wysokość jednego metra!
 |
Błotnista maź w kraterach cały czas bulgocze |
3. PŁONĄCA ZIEMIA – Rezerwat żywego ognia Focul Viu
Tańczące pod nogami błękitne ogniki rozsiane w odległości kilkudziesięciu centymetrów od siebie – jedne mniejsze, drugie całkiem spore – czegoś podobnego nigdzie wcześniej nie widzieliśmy. Focul Viu, czyli w tłumaczeniu „żywy ogień”, podobnie jak wulkany błotne, jest ewenementem na skalę europejską. Żywe płomienie to naturalne zjawisko polegające na samozapłonie wydobywającego się na powierzchnię ziemi bogatego w węglowodory gazu. Intensywność zjawiska jest zależna od warunków atmosferycznych takich jak wiatr i deszcz, które mogą czasowo zmniejszyć lub nawet zgasić płomień, a także od wahań ciśnienia gazu.
Rezerwat żywego ognia Focul Viu znajduje się w rejonie Muntenia w Górach Vrancei, w pobliżu miejscowości Andreiașu de Jos. Nie jest to jedyne takie miejsce w Rumunii, bowiem płonącą ziemię można również znaleźć w sąsiednich Górach Buzau, nieopodal miejscowości Terca.
 |
W końcu udało się dotrzeć na miejsce |
Do rezerwatu Focul Viu nie jest łatwo trafić. Droga jest kiepska, a oznaczeń do samego końca praktycznie brak. Po dojechaniu do miejscowości Andreiașu de Jos krążyliśmy najpierw trochę autem po okolicy, a potem szukaliśmy rezerwatu pieszo, grzęznąc w potwornym błocie. W końcu nam się udało – nieco w bok od drogi znaleźliśmy miejsce otoczone kamiennym murkiem, a wewnątrz niego kilka skupisk ognia. W dzień to miejsce nie wywołuje wielkiego zachwytu, ognisko jak ognisko. Dopiero po zmroku rezerwat nabiera szczególnego charakteru – okazało się, że z ziemi, z miejsc po których wcześniej stąpaliśmy, wyzierają dziesiątki malutkich ogników.
 |
Focul Viu za dnia |
 |
Wieczorem miejsce robi się magiczne |
 |
Pieczemy pianki na ognisku |
Na wzniesieniu pod lasem, nieopodal ognia, rozbiliśmy nasze obozowisko, a później przez znaczną część wieczoru siedzieliśmy wpatrując się jak zahipnotyzowani w płomienie i piekąc pianki na patyczkach od szaszłyków. Rano z kolei, wykorzystując naturalne źródło ognia, przygotowaliśmy śniadanie na ciepło. To było nasze pierwsze biwakowanie we trójkę, ale w takich okolicznościach przyrody zdecydowanie zapadające w pamięć. Jeśli będziecie kiedyś w Rumunii koniecznie wpiszcie rezerwat żywego ognia na listę miejsc do odwiedzenia :).
 |
Pierwszy biwak za nami |
4. SŁONE GÓRY – Platoul Meledic
Zazwyczaj sól można oglądać głęboko pod ziemią, w kopalni. A widzieliście kiedyś słone góry? Muntele de sare w Rumunii, czyli góry solne, położone na trasie z Mânzălești do Lopatari, to miejsce występowania naturalnych złóż soli, która wraz z wodą, w postaci solanki, wydostaje się na powierzchnię tworząc wyjątkowe, charakterystyczne nacieki w śnieżnobiałym kolorze. Zbocza wzniesień pokryte są kryształkami soli, podobnie jak drobne kamyki czy patyki, a nawet śmieci pozostawione w okolicy przez człowieka. Ciekawostką jest, że miejscowa ludność wykorzystuje naturalnie występującą solankę do kiszenia warzyw. Solanka ma również właściwości lecznicze, skuteczne przy chorobach układu kostnego i dlatego znajduje zastosowanie podczas leczenia w pobliskim szpitalu w mieście Buzau.
 |
Muntele de sare |
Skąd obecność soli w tym miejscu? Jej występowanie na przedgórzu Karpat można powiązać z istnieniem w neogenie (24-1,8 mln lat temu) morza Tetydy, które później odparowało. W wyniku dość skomplikowanych procesów geologicznych pozostały nam na pamiątkę pokłady soli kamiennej.
 |
Wszystko w okolicy pokryte jest solą |
 |
Zabieramy solny kamyczek na pamiątkę |
Najpiękniejsze widoki na solne góry roztaczają się z płaskowyżu Salt plateau Meledic, położonego niedaleko miejscowości Mânzălești, wyniesionego 150–200 m ponad dolinę rzeki Slanic, która również jest słona. Znajduje się tu rezerwat geologiczno – speleologiczny, chroniący miejsce występowania naturalnych złóż soli oraz 46 odnalezionych przez speleologów mniejszych i większych jaskiń. Największą z nich jest odkryta w 1980 roku Peştera Meledic (długość 3234 metrów). Jest to najdłuższa jaskinia w Europie, a trzecia na świecie. Bez specjalistycznego sprzętu i odpowiednich umiejętności nie warto się jednak zapuszczać do jej wnętrza, gdyż eksploracja może zakończyć się groźnym wypadkiem – podłoże jest nietrwałe i może się obsypać. W okolicy jest wiele innych ciekawych miejsc, którym można się przyjrzeć się z bliska bez narażania życia, jak choćby solna skała White Rock of Grunj lub skalno-solna ściana tzw. Wielkiego Amfiteatru (Marele Amfiteatru) ciągnąca się wzdłuż drogi Mânzălești – Lopatari. Tutaj nawet mały turysta zechce z bliska przyjrzeć się kryształkom soli zdobiącym górskie ściany :).
 |
White Rock of Grunj |
 |
Wejście do Pestera Meledic |
 |
Struktura solnej ściany górskiej z bliska |
5. DELTA DUNAJU
Dom dla ponad 1200 gatunków roślin, 300 gatunków ptaków, w tym czapli, kormoranów i pelikanów, a także 85 gatunków ryb słodkowodnych – delta Dunaju położona w Rumunii i na Ukrainie to druga pod względem wielkości Europejska delta rzeczna (powierzchnia prawie 3,5 tys. km²). Blisko 80 % jej powierzchni stanowi obszar ochrony ścisłej. Nie bez powodu, bowiem delta Dunaju to prawdziwy cud natury! Jest niezwykle zróżnicowana pod względem przyrodniczym – pomiędzy trzema jej odnogami – Chilią, Suliną i Sfântu Gheorghe – rozciąga się labirynt kanałów, jezior, bagien, pływających trzcinowych wysepek i piaskowych wydm.
 |
Pierwsze zetknięcie z Deltą Dunaju |
Bramą do tego fascynującego świata jest miasto Tulcza, skąd każdego dnia do wiosek na odległych krańcach odnóg Dunaju kursują promy i mniejsze stateczki. To właśnie tam, w głębi delty, można odnaleźć pradawne lasy z subtropikalną roślinnością, 1000-letnimu dębami i gęstwiną lian. Odcięcie tego rejonu od stałego lądu poprzez system wodnych dróg sprawia, że jest to jedno z ostatnich dziewiczych miejsc w Europie. Od 1991 roku delta Dunaju jest wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Deltę trzeba zobaczyć, najlepiej odkrywając poszczególne jej zakątki przez kilka dni!
 |
Jedna z odnóg Delty Dunaju – Sulina |
 |
Lilie wodne na wodach delty |
 |
Delta to prawdziwe królestwo ptaków |
 |
Warto cały czas się rozglądać… |
 |
W końcu docieramy do pelikanów |
6. TRASA TRANSFOGARSKA
Jest to jedna z najbardziej malowniczych tras świata – wije się serpentynami wśród najwyższych gór Rumunii – Fogaraszy. W swoim kulminacyjnym punkcie osiąga wysokość 2042 mn.p.m. i jest drugą pod względem wysokości drogą w Rumunii po Transalpinie. Dla kierowców przejazd trasą to niezła gratka – zakręt goni kolejny zakręt, za to widoki zapierają dech w piersiach.
 |
Zaczyna się robić ciekawie |
 |
Widoki co rusz zmuszają nas do zatrzymania |
 |
To tu bierze początek wodospad Balea |
 |
Jedna z najpiękniejszych tras świata |
 |
Jest bosko! |
W teorii odcinek określany jako „właściwa” Trasa Transfogarska (droga DN7C łącząca miejscowości Cârtisoara i Curtea de Arges) o długości ok. 90 kilometrów można by pokonać w około 3 godziny. W praktyce zajmie to jednak znacznie dłużej i tak naprawdę od kierowcy i pasażerów będzie zależało, ile czasu na to poświęcą. Pejzaże są bowiem tak niesamowite, że co chwilę ma się ochotę przystanąć, wyjść z samochodu i podziwiać okolicę – wysokie górskie szczyty, tabuny owiec na halach, wodospady, strumyki i zielone lasy. Trudno pozostać obojętnym, a jeśli dopisze Wam szczęście, to spotkacie na trasie także niedźwiedzia brunatnego, który często w tym miejscu wychodzi ludziom naprzeciw w poszukiwaniu jedzenia. Po drodze znajduje się kilka obowiązkowych punktów, w których warto się zatrzymać na dłużej – wodospad Bâlea (jeden z najbardziej znanych rumuńskich wodospadów o wysokości 60 metrów), jezioro Bâlea (polodowcowe jezioro położone na wysokości 2034 m n.p.m.), zapora nad jeziorem Vidraru oraz zamek Drakuli w Poenari (niestety zamknięty oficjalnie do 2022 roku ze względu na grasujące tu niedźwiedzie).
 |
Wodospad Balea |
 |
Jezioro Balea |
 |
Zwierzęta na trasie – do niektórych można się przytulić… |
 |
… a do innych raczej nie 😉 |
 |
W rejonie Zamku Poenari jest całkiem sporo niedźwiedzi |
 |
Zapora na jeziorze Vidraru |
Skąd pomysł na zbudowanie Trasy Transfogarskiej, skoro istniały już inne drogi prowadzące przez przełęcze południowych Karpat (Transalpina, drogi DN1 i DN66)? Budowę zainicjował Nicolae Ceaușescu po radzieckiej interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku. Dostrzegł on potrzebę posiadania alternatywnej szybkiej drogi, przecinającej góry na północ kraju, którą można by przetransportować czołgi i artylerię w razie ataku sowietów na Rumunię. Istniejące już trasy miały tę wadę, że były wytyczone przez doliny rzek, a to mogło umożliwić wrogowi łatwą ich blokadę. Budowa Trasy Transfogarskiej rozpoczęła się w 1970 roku i oficjalnie trwała do 1974 roku, chociaż wykonanie nawierzchni trwało miejscami do 1980 roku. Przedsięwzięcie okazało się bardzo trudne – podczas budowy drogi wykorzystano miliardowe sumy pieniędzy i zużyto 6 milionów kilogramów dynamitu. 40 osób straciło przy tym życie, chociaż nieoficjalnie mówi się nawet o kilkuset ofiarach.
Jeśli planujecie przejazd Trasą Transfogarską, warto wcześniej sprawdzić (np. na stronie transfagarasan.net), czy droga jest otwarta i czy nie ma jakiś ograniczeń przejazdu. Jej otwarcie uzależnione jest od warunków pogodowych – zazwyczaj jest przejezdna przez okres ok. 4 miesięcy, od końca czerwca do końca października. Warto jednak unikać weekendów, kiedy oprócz turystów z za granicy pojawiają się również Rumuni, dla których Trasa Transfogarska to jedno z ulubionych miejsc wypadowych. W tygodniu, zwłaszcza jeśli wyruszy się wcześnie, można uniknąć nieprzyjemnej jazdy w korku i braku miejsc postojowych przy głównych atrakcjach. Nagrodą będą piękne widoki, którymi nie trzeba dzielić się z nikim innym ;).
7. REZERWAT NIEDŹWIEDZI BRUNATNYCH – Libearty Bear Sanctuary
Jaki obraz macie w głowie, kiedy pomyślicie o niedźwiedziu brunatnym? Widzicie dumnego, potężnego niedźwiedzia wychylającego się zza leśnych zarośli, czy może biedne przestraszone zwierzę, które całe życie spędziło w klatce, dręczone przez swojego (nie)ludzkiego właściciela?
Właśnie z myślą o niedźwiedziach tej drugiej kategorii, przebywających kiedyś w niewoli, powstał rezerwat Libearty Bear Sanctuary. Znaczna część z żyjących tu obecnie zwierząt była wcześniej bardzo źle traktowana, przetrzymywana w potwornych warunkach. Na ratunek przyszli ludzie o wielkich sercach, którzy postanowili odmienić nieszczęsny los misiów. Jedną z tych osób była Cristina Lapis, założycielka obecnie już największego rezerwatu niedźwiedzi brunatnych na świecie.
 |
Wyobrażacie sobie mieszkać w takiej klatce? |
Rezerwat Libearty Bear Sanctuary znajduje się w Zărneşti, 25 km na południe od Braszowa. Jego teren obejmuje 69 hektarów lasu, po którym niedźwiedzie mogą się swobodnie przemieszczać. Całość otoczona jest ogrodzeniem, które stanowi z jednej strony granicę wolności zwierząt, ale z drugiej zapewnia im bezpieczeństwo. Na terenie rezerwatu niedźwiedzie uczą się zachowań, których nie miały szansy praktykować wcześniej – wspinania na drzewa, pływania w stawach i zabawy.
 |
Gdyby nie historia Mayi, nie byłoby tego miejsca |
 |
Jeden z podopiecznych rezerwatu |
 |
W rezerwacie niedźwiedzie uczą się, co oznacza życie poza ciasną klatką |
Historia tego wspaniałego miejsca rozpoczęła się od niedźwiedzicy Mayi, urodzonej w niewoli, która nigdy nie otrzymała możliwości, aby poczuć trawę pod łapami i całe życie spędziła w ciasnej klatce. Kiedy znalazła ją Cristina Lapis, Maya była niedożywiona i miała skłonności depresyjne. Christina walczyła o uwolnienie niedźwiedzicy – spędzała z nią czas, karmiła i zapewniała potrzebną opiekę medyczną. Maya nie chciała jednak żyć, zaczęła się samookaleczać, aż w końcu odeszła. Kiedy świat usłyszał tą przejmującą historię, garstka zaangażowanych ludzi zebrała się i postanowiła podjąć działania, aby żaden inny niedźwiedź nie ucierpiał w podobny sposób. Śmierć Mayi zapoczątkowała serię wydarzeń, które doprowadziły w 2005 roku do budowy rezerwatu Libearty Bear Sanctuary, gdzie na dzień dzisiejszy przebywają 103 niedźwiedzie brunatne. Ich liczba rośnie z roku na rok.
Rezerwat zwiedza się z przewodnikiem, który opowiada ciekawostki na temat życia niedźwiedzi brunatnych, a także historie losów wybranych miśków przebywających aktualnie w rezerwacie. Zwiedzanie odbywa się w języku rumuńskim i angielskim. Chętnych na odwiedzenie tego miejsca jest dużo, więc lepiej nie zostawiać zakupu biletu na ostatnią chwilę. Można to zrobić przez internet – kilka kliknięć i już możemy zmierzać na spotkanie z misiami ;).
8. WODOSPADY
Szum spadającej wody słyszalny z daleka, widoczny fragment wąskiego górskiego kanionu z prowadzącą do niego drabiną – to mała zapowiedź tego, co miało za chwilę nas czekać. Po około godzinnym marszu malowniczą leśną trasą, poprzecinaną strumykami, doszliśmy do początku kanionu „Șapte Scări”, w tłumaczeniu Kanionu Siedmiu Schodów.
 |
Trasa wspina się łagodnie przez las |
Kanion znajduje się około 10 kilometrów od Braszowa (start trasy w miejscowości Timișu de Jos), w górach Piatra Mare. Będąc w Braszowie warto zaplanować sobie dodatkowy dzień na hiking do wodospadu oraz wędrówki po górskiej okolicy.
Samo przejście przez kanion przysparza mnóstwa emocji – skalne przewyższenia pokonuje się za pomocą drabin umocowanych równolegle do spadających kaskad wodospadu, a trasa pomiędzy przewyższeniami prowadzi po dość wąskich metalowych podestach. Odrobina wody na ochłodę podczas wspinaczki jest gwarantowana ;).
 |
Przed wejściem do kanionu |
 |
Pniemy się w górę |
 |
Czasem jest łatwiej… |
 |
… a czasem wspinaczka jest trudniejsza |
 |
Udało się, finish! |
Jeśli brak Wam stalowych nerwów na przejście Kanionu Siedmiu Schodów, Rumunia ma do zaoferowania również wiele innych pięknych wodospadów, jak choćby Cascadă Bâlea w Górach Fogaraskich, Cascadă Cailor w Górach Rodniańskich (najwyższy wodospad w Rumunii o wysokości 90 metrów) albo niewielki 8-metrowy wodospad Cascada Bigăr, położony w południowo-zachodniej Rumunii, który został uznany przez prestiżowy portal „The World Geography” za jeden z najpiękniejszych wodospadów na świecie.
 |
Wodospad Balea |
 |
Wodospad Cailor |
 |
Wodospad Bigar |
Nabraliście smaczka na Rumunię? Już wkrótce kolejne posty z tego kraju! 🙂
22 Comments
Jak tam pięknie i dziko, idealne miejsce dla wszystkich miłośników natury – z daleka od cywilizacji i codziennych problemów 🙂 Chętnie wybrałabym się w tamte rejony!
Tak… Rumunię warto odwiedzić. Może uda się mi córkę namówić do takiej przygody, gdy wnusia ciut podrośnie.
Rezerwat żywego ognia Focul Viu – ciekaw miejsce nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. ZAinteresowałaś mnie.
Przejechałam przez Rumunię od zachodu na wschód jadąc do Bułgarii i widoki po drodze były wspaniałe!!! Zatrzymaliśmy się też w Braszowie i Kluż Napoce. Kilka razy byłam też w Oradei. Zdecydowanie za mało! Właśnie tamtejsze góry od dawna mi się marzą! Odwiedziliście wspaniałe miejsce, więc dzięki na inspirację! A ten Kanion bardzo przypomina mi Słowacki Raj – polecam jeśli nie byliście 🙂
Trzeba będzie odwiedzić z rodziną! Duży plus to dzikość i brak miliona turystów.
Pięknie tam, ale jakoś nie specjalnie Rumunia do mnie przemawia…
Widoki tam są najcudowniejsze jakie można zobaczyc. Chętnie bym zobaczyła je na żywo
Rumunia jest bardzo różnorodna, piękna. Jestem przekonana, że kiedyś tam dotrzemy 🙂
Piękne krajobrazy bardzo zróźnicowane
Nigdy tam nie byłam. Te zdjęcia wyglądają naprawdę genialnie i wygląda na to, że warto odwiedzić to miejsce.
Wow ale pięknie nie myslam że mają taki piękny kraj.
Jejku nie sądziłam, że tam jest tak pięknie <3
powiem jedno …..wooooooow!. Rumunia już od jakiegoś czasu jest na mojej liście krajów, które chcę jak najszybciej odwiedzić,a Twój wpis to kolejny znak, że najwyższy czas zacząć planowanie podróży 🙂
Wow, przepiękne widoki! Chętnie bym się tam wybrała! 🙂
Byłam jako małe dziecko w Rumunii. Teraz bym się chętnie wybrała ponownie.
Te cuda natury są zachwycające
Pięknie wygląda i cudowne góry, które kocham, ale w Rumunii jeszcze nie byłam 🙂 Pozdrawiam serdecznie.
Uwielbiam oglądać i czytać wpisy z wyjazdów. Dzięki temu można odkryć piękne miejsca, o których się nie wiedziało.
Mój kolega był w Rumunii i zaciekawił mnie tym krajem. Super wpis 🙂
Jeszcze tam nie byłam 🙂
Te wulkany błotne fascynują mnie najbardziej! Chętnie przyjrzałabym sie im z bliska.b
Rumunię znam jedynie z czasów młodości, kiedy przejeżdżając przez nią widziałam żebrzące dzieci. Bardzo chętnie wymazałabym ten obraz wycieczką do niej, ale właśnie z perspektywy przyrody.