Znacie to popularne powiedzenie – „Rzuć wszystko i jedź w Bieszczady!”? W natłoku zadań, w gonitwie myśli pędzących przez miejską dżunglę, nieraz miałam ochotę się wyrwać, uciec tam, gdzie nikt, choć przez chwilę, nie będzie zawracał mi głowy. Bieszczady to idealne miejsce – zasięgu często brak, rozległe przestrzenie zachęcają do spacerów i pozwalają nawet najbardziej zatwardziałemu pracoholikowi na dobre zapomnieć o pracy i się zrelaksować. Tu żyje się wolniej, spokojniej, bliżej natury…
Ale czy Bieszczady to odpowiednie miejsce na wyjazd z dziećmi? Jak najbardziej! Tutaj każdy znajdzie trasę dla siebie – miłośnicy gór wybiorą pewnie dłuższe, bardziej zróżnicowane terenowo i widokowo szlaki, a początkujący wędrowcy mogą udać się którymś z krótszych szlaków o bardziej stromym podejściu, aby po kilkudziesięciu minutach znaleźć się na połoninach. Będąc w Bieszczadach mijaliśmy dziesiątki rodzin z małymi dziećmi, które dzielnie dotrzymywały kroku rodzicom, a czasami nawet wspinały się lepiej niż dorośli. My z naszym 9-latkiem zdobyliśmy Smerek (1222 m n.p.m.), połoninę Wetlińską (1255 m n.p.m.), połoninę Caryńską (1297 m n.p.m.), najwyższy szczyt polskich Bieszczad – Tarnicę (1346 m n.p.m.), a z Tarnicy powędrowaliśmy dachem Bieszczad przez Halicz (1338 m n.p.m.) i Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) aż do Wołosatego, skąd rozpoczęliśmy naszą wędrówkę na Tarnicę. Tym samym domknęliśmy pętlę przez góry. Nasza najdłuższa pokonana dzienna trasa to 25 kilometrów!
A co, jeśli Wasze dziecko nie należy do miłośników pieszych wędrówek? Jest szereg innych ciekawych rzeczy, które możecie przedsięwziąć z Waszymi pociechami w Bieszczadach. Wszystkie przetestowane na własnej skórze, bowiem gdy latem w całej Polsce szalały upały, trafiliśmy na Podkarpaciu na dość kapryśną i deszczową pogodę, która nie zawsze pozwała na górskie wędrówki. Jako, że nie lubimy siedzieć bezczynnie w jednym miejscu, nawet przy deprymującej pogodzie, testowaliśmy różne alternatywy dla domowej nudy :). A więc, jeśli nie zdobywanie górskich szczytów, to co?
Jazda konna
Od wielu lat naszą wspólną rodzinną pasją jest jazda konna. Jak tylko podjęliśmy decyzję o wyjeździe w Bieszczady, zaczęliśmy marzyć o tym, aby pojechać w góry na koniu. W Strzebowiskach, które są najwyżej położoną wsią Bieszczadów (ok. 750 m n.p.m.), znaleźliśmy niesamowite rancho, oferujące jazdę w stylu naturalnym, w zgodzie z koniem. Tutejsze konie nas zachwyciły – były bardzo zadbane, spokojne i idealnie wyszkolone. Było to dla nas pierwsze zetknięcie z naturalną jazdą, bez wędzidła i w siodle amerykańskim. Na początek otrzymaliśmy od właścicieli garść informacji na temat czytania końskich zachowań i mowy ciała oraz zasad naturalnej jazdy. Potem był krótki, praktyczny trening na ujeżdżalni, a już kolejnego dnia wymarzona konna wycieczka w terenie. Dzieci udawały się wraz z opiekunami na krótsze konne „oprowadzanki” w terenie.
Zagroda pokazowa żubrów
W Bieszczadach jest tylko jedno miejsce, gdzie można bezpiecznie stanąć oko w oko z największym europejskim ssakiem – żubrem. Przy drodze Stuposiany – Muczne znajduje się prowadzona przez Nadleśnictwo Stuposiany zagroda pokazowa żubrów. Bije ona prawdziwe rekordy popularności. Jej głównym zadaniem jest przywracanie żubrów naturze. W czasie naszego pobytu tutaj naliczyliśmy łącznie 13 żubrów – dwa najmłodsze z nich urodziły się w maju tego roku. Wszystkie tutejsze żubry należą do odmiany białowiesko-kaukaskiej, nazywanej też odmianą górską. Ciekawostką jest, że w księdze rodowodowej tej odmianie żubrów zostały przypisane litery PU, dlatego tak zaczynają się imiona wszystkich mieszkańców zagrody, ale też innych wolno żyjących żubrów wędrujących po bieszczadzkich lasach.
Leśne mini zoo w Lisznej
To niewielkie zoo jest pozycją obowiązkową na liście miejsc wartych odwiedzenia z dziećmi. Tutaj mali miłośnicy przyrody mogą zbliżyć się do zwierząt, a największa atrakcję stanowi możliwość ich nakarmienia. W tym celu, przy wejściu do mini zoo, należy nabyć specjalną karmę. Zwierzaki są przyzwyczajone do ludzkiej obecności, więc bez obaw podchodzą na bliską odległość i zajadają z ręki. Przy tym dają się również pogłaskać, dzięki czemu dziecięcej radości nie ma końca :). W mini zoo mieszka ponad 30 różnych gatunków zwierząt. Z większych ssaków spotkamy na przykład daniele, jelenie, muflony, dziki czy szopy. Jest tu też mnóstwo ptactwa – zarówno wodne, jak i lądowe gatunki: różne odmiany kaczek, gęsi, łabędzie, pawie, bażanty czy przepiórki.
Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem
O tym wyjątkowym miejscu dowiedzieliśmy się przez przypadek – całe szczęście, że udało nam się tutaj trafić. Centrum Promocji Leśnictwa to nowoczesny ośrodek edukacyjny Lasów Państwowych. Znajduje się tu pawilon wystawowy ze stałą ekspozycją fauny i flory bieszczadzkich lasów, którą zwiedza się wraz przewodnikiem. Na ekspozycji można zobaczyć fragmenty ekosystemu leśnego w czterech porach roku, dopracowane co do szczegółu – od roślinności poprzez okazy owadów, płazów, gadów, ptaków oraz dużych ssaków, które dość trudno spotkać w naturze lub z którymi spotkania wolelibyśmy uniknąć, gdyż mogłoby się okazać niebezpieczne, takich jak wilk, ryś, niedźwiedź czy żubr. Zwiedzając ekspozycję możemy poczuć się jak w prawdziwym lesie i posłuchać odgłosów zwierząt czy śpiewu ptaków.
Plenerowe Muzeum Wypału Węgla Drzewnego
Czy wiecie skąd się bierze w Bieszczadach kłębiący się od wczesnej wiosny do późnej jesieni biały dym o charakterystycznym zapachu? Przez wiele lat stał się on stałym elementem bieszczadzkiego pejzażu, ale jakiegoś czasu coraz trudniej dostrzec go na szklaku. Dym pochodzi z wypału węgla drzewnego, niezwykle trudnego zajęcia, ponieważ wymaga bardzo dużego wysiłku fizycznego i doświadczenia podczas prowadzenia procesu jego wytwarzania. Tym zajęciem zajmują się tzw. “smolarze” – wypalacze węgla, z czarnymi od sadzy twarzami. Mieszkają w prostych barakach w środku Bieszczad. Niektórzy nie skończyli żadnych szkół, inni z kolei mają wyższe wykształcenie, ale kochają wolność, jaką daje im ich praca i przebywanie na łonie natury. Warto pokazać dzieciom ten wyjątkowy, ginący już zawód, a także tradycyjny sposób, w jaki od dziesiątków lat wypalany jest węgiel drzewny. Obserwacja tego procesu może być ciekawa zarówno dla dzieci jak i dorosłych. Drewno wypala się w retorcie, gdzie mieści się ok.10 ton surowca (twarde drzewa liściaste – najczęściej buk, grab, czy olcha). Temperatura w środku retorty dochodzi do 800 stopni Celsjusza. Drewno pali się przez 2 dni, następnie stygnie przez kolejne dwa dni. Piątego dnia można w końcu wyjąć węgiel. Zanim w Bieszczadach pojawiły się retorty, w lach 70-tych XX w. węgiel wypalano w tzw. mielerzach – stożkowo ułożonych stosach obłożonych darnią i uszczelnionych gliną. Historię wypału węgla możecie najlepiej poznać w Plenerowym Muzeum Wypału Węgla Drzewnego, znajdującym się przy drodze Stuposiany – Muczne. Zobaczycie tu z bliska retortę, fragment mielerza, barak mieszkalny węglarzy, a historię i proces wypału węgla poznacie zgłębiając opisy na tablicach informacyjnych.
Torfowiska
Na terenie Bieszczad znajduje się kilkanaście torfowisk. Kilka z nich zostało odpowiednio przygotowanych dla ciekawych świata przyrody turystów i udostępnionych do zwiedzania. Warto wybrać się na któreś z torfowisk, aby w praktyce pokazać dzieciom, jak wygląda ta wyjątkowa forma mokradła, opowiedzieć im, jak powstaje torf, wspólnie poobserwować specyficzną roślinność. Będąc w Bieszczadach odwiedziliśmy jedno z większych torfowisk, znajdujące się na terenie nieistniejącej wsi Tarnawa Wyżna (przy drodze Tarnawa Niżna – Bukowiec,). Jest ono podzielone na dwie części oddzielone parkingiem. Na mniejszej części, która mieści się na powierzchni ok. 6 ha, zbudowano drewniane pomosty, które pętlą prowadzą wokół torfowiska. Druga, większa część zajmuje obszar ok. 20 ha. Aby do niej dotrzeć idziemy kilkadziesiąt metrów drogą wiodącą przez łąkę, przechodzimy przez drewnianą kładkę przerzuconą nad potokiem, mijamy bobrowe rozlewisko, aż dochodzimy do drewnianych pomostów. Ta część torfowiska jest znacznie bardziej zróżnicowana i ciekawa – porasta ją bagienny bór sosnowy z domieszką brzozy brodawkowatej oraz świerka. Wprawne oko wypatrzy borówkę bagienną, borówkę brusznicę, bażynę czarną, żurawinę błotną lub rosiczkę okrągłolistną. I oczywiście mchy, wśród których dominują torfowiec czerwonawy i magellański oraz płonnik właściwy i pospolity. Przed odjazdem warto rzucić jeszcze okiem na roztaczającą się stąd panoramę – stoki Halicza (1333 m n.p.m.) , Wołowego Garbu (1248 m n.p.m.), Krzemienia (1335 m n.p.m.), czy Bukowego Berda (1311 m n.p.m.).
Kolejka Bieszczadzka
Lubicie parowozy, jak ten z wiersza Juliana Tuwima? My uwielbiamy, a Bieszczadzka Kolejka Leśna stała się naszym faworytem, głownie ze względu na niezwykle malowniczą trasę, którą pokonuje. Ta wyjątkowa wąskotorowa kolej służyła kiedyś do przewozu drewna i stanowiła dla mieszkańców przylegających do torfowisk wiosek jedyny środek transportu, szczególnie zimą. Po wybudowaniu dróg w Bieszczadach jej dalsza eksploatacja stała się nieopłacalna. Wyłączona z użytkowania, została w 1994 r. wpisana do rejestru zabytków. W 1997 roku, dzięki staraniom członków Fundacji Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej, została ona ponownie uruchomiona, aby wozić turystów. Kolejka kursuje aktualnie na dwóch trasach: Majdan-Balnica-Majdan (9 km) i Majdan-Przysłup-Majdan (12 km). Szczególnie godna polecenia jest pierwsza trasa, ze względu na jej większą wartość widokową. Pociągi odjeżdżają kilka razy dziennie, latem od poniedziałku do niedzieli, przy czym specjalny kurs z parowozem odbywa się jedynie 3 razy w tygodniu. Jeśli chcecie pojechać dymiącą “Bieszczadzką ciuchcią” rezerwujcie bilety online z kilkudniowym wyprzedzeniem – rozchodzą się jak świeże bułeczki!
0 Comments
Mieszkam kilkanaście kilometrów od Cieszyna, więc najbliżej mam Beskid Śląski. Nie zmienia to jednak faktu, że sama wiele razy rzuciłabym wszystko i pojechała w Bieszczady albo inne Tatry. Mam nadzieję, że w tym roku spędzę w górach chociaż kilka weekendów 🙂
Jak można nie kochać Bieszczad? Jak Synek ciut podrośnie, zabiorę Go tam!
Jestem pełna podziwu dla Waszej pasji podróżowania. Do tej pory było mi zawsze za daleko w Bieszczady, a tam tyle możliwości i tyle wspaniałości <3